Ze zmrożonych zimowych grzybów jadalnych ugotowałem zupę. Wodnichy, boczniaki, ucha bzowe, płomiennice, mnóstwo tego w lesie. Do grzybowej wystarczy garść. Do tego suszone warzywa, makaron, topiony serek i kilka listków bluszczyka do przyprawienia.
Cygon zupę na gwoździu ugotowoł panie! Wilsonowi do tego jeszcze cho, cho, daleko. Za to mój ulubiony "jaskiniowiec" nie ściemnia. Te grzybki spoko rosną sobie zimową porą, trzeba je tylko "wyniuchać". Las nie stragan, ale za to towar gratis!
Ludzie! Książek o grzybach wydrukowano co najmniej tyle, ile mam włosów na głowie. Połowa z nich warta jest zakupu, to fakt. Pożyczyć w bibliotece (a kasa na wyjazd), oglądać księgarnia/antykwariat, dopiero na końcu kupować. Pies
Jest jakaś godna polecenia książka o grzybach zimowych?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie polecę niestety żadnej. Ja korzystam ze starych atlasów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź!
OdpowiedzUsuńCygon zupę na gwoździu ugotowoł panie!
OdpowiedzUsuńWilsonowi do tego jeszcze cho, cho, daleko.
Za to mój ulubiony "jaskiniowiec" nie ściemnia. Te grzybki spoko rosną sobie zimową porą, trzeba je tylko "wyniuchać". Las nie stragan, ale za to towar gratis!
Ludzie! Książek o grzybach wydrukowano co najmniej tyle, ile mam włosów na głowie. Połowa z nich warta jest zakupu, to fakt. Pożyczyć w bibliotece (a kasa na wyjazd), oglądać księgarnia/antykwariat, dopiero na końcu kupować. Pies