sobota, 13 kwietnia 2019

Pizza pieczona na kamieniu z dzikimi roślinami. Czerwone pędy chmielu oraz wiosenne liście tasznika i mniszka.


Tak, kolejny raz pizza :) Smakuje, to robimy. Tym razem zmianie uległy nie tylko składniki, ale co najważniejsze sposób pieczenia. Pizzę upiekłem na cienkim, płaskim kamieniu. Oczywiście nie na takim ze sklepu :) Kamień znalazłem nad brzegiem rzeki. Jest na tyle duży, że spokojnie można na nim upiec 30 cm średnicy pizzę. Sądzę, że to łupek. Nie najlepszy materiał jeśli patrzeć pod kątem pojemności cieplnej, ale do upieczenia pizzy w zupełności wystarcza. Powierzchnia kamienia jest bardzo równa. Świetnie się na nim piecze, nie przywiera do niego ciasto.

Kamień umieściłem blisko ogniska i poczekałem aż się solidnie nagrzeje. W tym czasie obok na desce przygotowałem pizzę. Dalej to już szybka akcja. Rozgarnąłem żar na boki a pośrodku położyłem kamień. Na niego zsunąłem pizzę. Szybko przykryłem miską i obsypałem żarem. Po 7 minutach pizza była doskonale upieczona. Poza jednym lekko przypalonym brzegiem, gdyż za blisko podsunąłem miskę.

Pizzę robię na cienkim cieście, bo tylko taką lubię. Poza tradycyjnymi dodatkami były młode pędy chmielu oraz liście mniszka i tasznika. W tym roku zimne noce spowodowały, że pędy chmielu nabrały wyjątkowo czerwonego koloru. Były zielone, białe, teraz kolej na czerwone.

3 komentarze:

  1. Najlepsza pizza na świecie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pędy chmielu są rewelacyjne, również zbieram :) Fajny blog, lubię tu wracać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrzę na tą pizzę i niewiele dzikości stwierdzam optycznie. Żeby nie było, ładna i kolorowa (to też ważne, dla ślinianek) ale "mało dzika". Za to metoda w pełni terenowa i bez potrzeby zamieniania się w murarza-konstruktora. Odpada fatyga wyszukiwania kamieni (tam gdzie ich mało lub wcale) na piec. Tego nr 1, nie "przeskoczymy" musi być, wiadomo, tak jak miska w tej metodzie.
    Pędy chmielu ślicznie wybarwione, ja takich nigdy nie spotkałem.
    Znów Mc Wilson pokazuje, że nie musi nikt siedzieć w krzakach o samej kanapce popijanej niezdrowym byle czym, lub krzaki blisko sieciówki Mc.
    Ja już dawno wybrałem co mnie "kręci" i choć słyszę nie raz od mieszczuchów, że jestem nieźle pokręcony. Wybieram Mc Wilsona, nie tego DROGIEGO, który mi nie doda dzikiej zieleninki i jeszcze słono skasuje. Pies

    OdpowiedzUsuń